Nieoficjalna strona miejscowości Ludwikowice Kłodzkie

Fabryki zbrojeniowe III Rzeszy

Ludwikowice Kłodzkie (niem. Ludwigsdorf) to nieduża miejscowość położona na Dolnym Śląsku w powiecie kłodzkim. Znana jest z tego, że w czasie II wojny światowej Niemcy prowadzili tam dla swojego wojska produkcję zbrojeniową. Głównie odbywała się ona na terenie zlikwidowanej kopalni Wacław (niem. Wenceslaus) w fabryce Dynamit A.G. Ludwigsdorf, gdzie w zaadaptowanych budynkach kopalnianych oraz nowo wybudowanych produkowano tzw. małą amunicję. Pozostawiona w tym miejscu przez uciekających Niemców zagadkowa infrastruktura, należąca do fabryki Dynamit A.G. Ludwigsdorf, kopalni Wacław oraz pobliskiej Elektrowni Mölke, stała się materiałem do tworzenia i powielanie mitów, które często wynikają z braku wiedzy na temat historii tych poniemieckich obiektów budowlanych. Dotyczy to również niektórych pozostałych budynków i budowli znajdujących się na terenie Ludwikowic Kłodzkich.

Według różnych teorii w czasie II wojny światowej miało tu funkcjonować o wiele więcej fabryk zbrojeniowych niż tylko fabryka amunicji Dynamit A.G. Ludwigsdorf. Jest w tym ziarno prawdy, dlatego postanowiłem przedstawić mało znane fabryki zbrojeniowe III Rzeszy, które rzeczywiście istniały oraz wskazać te, których istnienie jest mitem.

Fabryka medykamentów dla Wehrmachtu

Bezspornym faktem jest, że fabryka medykamentów dla Wehrmachtu rzeczywiście istniała w czasie II wojny światowej w Ludwikowicach Kłodzkich. Znajdowała się ona w pobliżu obecnej ulicy Głównej i nazywała się Sanitätspark Ludwigsdorf (trudno wskazać jednoznaczny polski odpowiednik tego terminu, na potrzeby artykułu możemy go przetłumaczyć Magazyn/Park Sanitarny Ludwikowice). Tego typu fabryki uruchamiano na terenach III Rzeszy oraz w krajach okupowanych. Każdy z magazynów/parków sanitarnych miał przyporządkowany swój własny numer ewidencyjny. Komponenty do produkcji leków kupowano na terenach Rzeszy lub w kraju okupowanym, tam, gdzie dana fabryka akurat się znajdowała. Produktem końcowym w tych zakładach były gotowe zestawy sanitarne, w skład których wchodziły między innymi: gaza, mydło sanitarne, bandaże, tabletki, środki dezynfekcyjne, które były niezbędne do leczenia rannych na frontach żołnierzy. Gotowe paczki wysyłano do szpitali polowych.

W Archiwum Państwowym w Kamieńcu Ząbkowickim znajdują się dokumenty, z których wynika, że magazyn/park sanitarny prosperował w Ludwikowicach Kłodzkich w latach 1943-1945, w byłej fabryce włókienniczej.

Z relacji polskiego pracownika, który w czasie II wojny był zatrudniony w tej fabryce jako kierowca, wiadomo, że pod koniec stycznia 1945 roku zakład unieruchomiono, a znajdujące się w nim maszyny i sprzęt produkcyjny w dalszym etapie wywieziono ze względu na zbliżającą się Armię Czerwoną.

Produkcja zbrojeniowa w byłej farbiarni

Przejmowanie wielkopowierzchniowych fabryk włókienniczych do celów produkcji zbrojeniowej w 1943 roku było powszechnie stosowaną przez hitlerowców praktyką. Istnieją niebezpodstawne przesłanki wskazujące, że w 1943 roku w Ludwikowicach Kłodzkich dawny zakład włókienniczy położony przy obecnej ulicy Głównej nie był jedynym, który został wówczas przejęty do celów prowadzenia w nim produkcji dla potrzeb niemieckiego wojska. Przesłanki wskazują na dawną wielkopowierzchniową farbiarnię, jakoby w której w 1943 roku uruchomiono produkcję sprzętu dla wojska. Farbiarnia ta mieściła się w pobliżu obecnej ulicy Kościelnej, w nieistniejącym obecnie budynku fabrycznym. W pozostałej części tego budynku mieściły się mieszkania dla pracowników zakładu oraz biura.

Z archiwalnych źródeł wiadomo, że właścicielem tej farbiarni, jak i całego budynku, był Niemiec o nazwisku Franz Katzer. W archiwach nie udało mi się dotrzeć do dokumentów, z których wynikałoby, że budynek ten w 1943 roku nadal należał do Katzera lub jego rodziny. Nie ma również takich dokumentów jak akta kupna-sprzedaży tego budynku. Brak tej dokumentacji w zbiorach archiwalnych może świadczyć o nagłym przejęciu fabryki w 1943 roku przez przemysł zbrojeniowy.

Przejmowanie własności prywatnych w okresie wojny dla potrzeb wojska odbywało się bez podpisywania jakichkolwiek umów. Obie hale fabryczne w tym budynku (pierwsza mieszcząca się na parterze, a druga na piętrze) miały wystarczająco dużą powierzchnię, żeby można było tam uruchomić niewielką produkcję zbrojeniową. Po wojnie przez określony czas w halach tej farbiarni funkcjonowała pralnia. Po jej zlikwidowaniu fabryczną część tego budynku wraz z kominem zburzono, a część biurową przerobiono na mieszkania socjalne. Kwestia ulokowania tam w 1943 roku części produkcji zbrojeniowej nie została ostatecznie wyjaśniona i w dalszym ciągu stanowi zagadkę.

Fabryka guzików do mundurów dla Wehrmachtu

W Ludwikowicach Kłodzkich w przysiółku Sowina (dawniej Eule), w pobliżu tunelu drogowego zbudowanego nad obecną ulicą Jana Kasprowicza, znajdowała się nieduża niemiecka fabryka galanterii metalowej. Według opowieści niektórych polskich mieszkańców, którzy zamieszkali Ludwikowice Kłodzkie po zakończeniu II wojny światowej, w czasie jej trwania, produkowano w tym zakładzie metalowe guziki do mundurów dla Wehrmachtu.

Do pracy fizycznej, polegającej na sprzątaniu i przenoszeniu skrzyń wypełnionych wyprodukowanymi guzikami oraz skrzyń pustych, wykorzystywano część więźniów żydowskich z obozu pracy o nazwie Falkenberg.

Obóz ten zbudowany był w górnej część przysiółku Sowina i częściowo w Dałkowie (dawniej Weintengrund). Postanowiłem sprawdzić, czy opowieści o tej fabryce mają pokrycie w faktach. Z archiwalnych dokumentów, do których dotarłem, wynika, że przed II wojną światową zakład ten nazywał się Metallwarenfabrik. Jego właścicielem był wówczas Benedikt Kahler, który nabył ten obiekt w 1899 roku jako nieruchomość z młynem. Kahler urządził tam zakład zajmujący się wyoblaniem przedmiotów metalowych.

Początkowo wykonywał okucia do trumien, małe ramki do zdjęć z metalu, itp. Głównym rynkiem zbytu na te artykuły była Rosja. W ostatnich latach Kahler przerzucił się głównie na produkcję zatrzasek (guziki metalowe). Od tej pory zakład ten nazywany był Knopffabrik (po polsku Fabryka guzików). Kahler uzyskiwał wówczas wysokie zyski i zatrudniał do 30 osób. Podczas I wojny światowej zakład ten był zamknięty, natomiast w 1919 roku Kahler ponownie podjął w nim produkcję. Fabryka funkcjonowała do 1923 roku. Następnie Kahler postanowił zamknąć zakład, sprzedać go jako nieruchomość i przejść na emeryturę.

Wartość tej nieruchomości wyceniono na 150 000 Goldmark (złota marka). Sensacyjne doniesienia, jakoby w czasie II wojny światowej funkcjonowała tam produkcja metalowych guzików dla Wehrmachtu, nie znalazły potwierdzenia w dokumentach archiwalnych ani w relacjach autochtonów, z którymi rozmawiałem. Do dnia obecnego zachował się ten budynek, w którym odbywała się przedwojenna produkcja. Wewnątrz budynku na ścianach widoczne są ślady wskazujące, że zamontowane były tam koła pasowe stanowiące elementy układu przeniesienia napędu z wału turbiny wodnej na wał kół pasowych i wykrawarki mechanicznej. Budynek magazynowy został rozebrany w latach powojennych.

Tajna produkcja zbrojeniowa w budynku nr 654

Według niektórych legend ściśle tajną produkcję zbrojeniową w Ludwikowicach Kłodzkich prowadzono w czasie II wojny światowej w czterokondygnacyjnym budynku położonym przy ulicy Fabrycznej w przysiółku Miłków (dawniej Mölke). Budynek ten oznaczony został w archiwalnej dokumentacji numerem ewidencyjnym 6546 (obecnie jest to budynek nr 21). Według niektórych teorii w piwnicznej części tego budynku prowadzono produkcję podzespołów do supertajnej broni. O prowadzonej tam produkcji świadczyć mają fundamenty, z których pionowo wystają śruby i kable elektroenergetyczne.

Elementy te są w rzeczywistości pozostałością po zdemontowanych urządzeniach kotłowni, w której wytwarzano ciepło do celów ogrzewania tego budynku. Dowodzi tego zachowana dokumentacja archiwalna w Archiwum Państwowym w Kamieńcu Ząbkowickim oraz powojenne relacje osób, które w latach 50. na zlecenie wojska (w budynku tym mieściła się wówczas karna jednostka wojskowa) dokonywały tam przeglądów instalacji grzewczej).

Tunel, który znajduje się w bocznej części tego budynku i prowadzi do pomieszczenia kotłowni, służył do transportowania paliwa i usuwania powstałego w procesie jego spalania żużlu i popiołu. Ponadto można spotkać się z opiniami, że pokryty kafelkami basen, który znajdował się w parterowej części tego budynku służył do wytwarzania w nim chemicznych środków bojowych i stanowi największą tajemnicę Ludwikowic Kłodzkich z okresu II wojny światowej. W rzeczywistości był to basen dla górników, którzy pracowali w kopalni Wacław. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do Archiwum Państwowego w Kamieńcu Ząbkowickim do zespołu akt K.W.K. Nowa Ruda, gdzie znajduje się pełna dokumentacja i plany sytuacyjne poszczególnych kondygnacji tego budynku.

Podziemna fabryka zbrojeniowa

Pomimo faktu, że mit o podziemnej fabryce zbrojeniowej zbudowanej przez hitlerowców w czasie II wojny światowej w chodnikach nieczynnej kopalni Wacław został obalony w publikacjach powstałych na podstawie dokumentów archiwalnych, nadal znajduje zwolenników.

Według teorii spiskowych głównym argumentem potwierdzającym istnienie podziemnej fabryki zbrojeniowej w podziemnej części kopalni Wacław ma być żelbetowy zbiornik na wodę o numerze ewidencyjnym 516, znajdujący się na zboczu góry Włodyka. Uznano, że zbiornik ten nie miał zastosowania dla powierzchniowej infrastruktury, która znajduje się na terenie byłej kopalni Wacław. Przyjęto uważać, że był to rezerwuar wody dostarczanej do podziemnej fabryki zbrojeniowej, do której wejście miało znajdować się w szybie górniczym Walther (przypuszczalnie dlatego wskazano ten szyb, bo jest on położony u podnóża góry Włodyka w linii prostej od tego zbiornika). Pieczęcią potwierdzającą sensacyjne rewelacje miał być załącznik do polskiego wykazu nieruchomości obiektów budowlanych znajdujących się na terenie byłej kopalni Wacław, w którym w rubryce metryki budowy tego zbiornika urzędnik błędnie wpisał datę 1941 rok. Data wskazująca na budowę zbiornika w czasie II wojny światowej przesądziła w obiegowej opinii o jego przeznaczeniu do celów zbrojeniowych.

W rzeczywistości zbiornik ten powstał na długo przed rozpoczęciem II wojny światowej i był wykorzystywany w innym celu. Z archiwalnych planów sytuacyjnych terenu kopalni Wacław znajdujących się w Państwowym Archiwum w Kamieńcu Ząbkowickim wynika, że zbudowano go do potrzeb magazynowania w nim wody uzdatnionej jako rezerwę wody obiegowej do kotłów parowych umieszczonych w kopalnianej kotłowni. W pierwszym etapie woda po uzdatnieniu tłoczona była do tego zbiornika pompami, a gdy zachodziła potrzeba jej użytku, spuszczano ją grawitacyjnie, a następnie pompowano do walczaków kotłów parowych.

Potwierdzeniem połączenia tego zbiornika za pomocą układu rur z kopalnianą kotłownią są ślady zachowane w terenie oraz relacje pierwszych polskich powojennych mieszkańców Ludwikowic Kłodzkich, którzy pracowali w tej kotłowni do lat 60. XX wieku.

Tajemnicza sztolnia Wacław

Na terenie byłej kopalni Wacław w Ludwikowicach Kłodzkich znajduje się wejście do sztolni o nazwie Wacław. Według niektórych sensacyjnych opowieści sztolnia ta prowadzi od terenu byłej kopalni Wacław, aż pod górę Osówka, a po drodze łączy się z szybem górniczym o nazwie Gustaw i tzw. kompleksem Gontowa (niedokończony obiekt militarny składający się z wyrobisk górniczych i obiektów budowlanych naziemnych, budowanych w czasie II wojny światowej w ramach programu o kryptonimie "Riese"). Opowieści o gigantycznej długości tej sztolni to nie jedyne sensacje z nią związane. Według niektórych badaczy pełniła ona w czasie II wojny rolę sztolni spedycyjnej, którą transportowano gotową amunicję wyprodukowaną w fabryce Dynamit A.G. Ludwigsdorf, do przysiółku Sowina. Obecnie sztolnia Wacław niemal w całości zalana jest wodą, a prowadzące z niej wyrobiska chodnikowe odcięte są naturalnymi zawałami. Trudno w takim przypadku młodemu pokoleniu eksploratorów i miłośnikom historii zweryfikować wyżej wymienione sensacyjne opowieści.

Postanowiłem więc ustalić na bazie dokumentacji archiwalnej historię tej sztolni oraz jej rzeczywisty przebieg, wraz z układem prowadzących z niej chodników. Z dokumentów archiwalnych wynika, że była to sztolnia, która powstała w pierwszym okresie funkcjonowania kopalni Wacław jako wyrobisko prowadzące do chodników, w których urabiano węgiel. Po wydrążeniu szybów górniczych na terenie tej kopalni, transportowa funkcja sztolni Wacław straciła na znaczeniu. Od tej pory sztolnia ta nie była używana, aż do czasu II wojny światowej. W okresie trwania tej wojny odcinek sztolni Wacław o długości około 100 metrów licząc od wejścia, przystosowano na schron przeciwlotniczy.

W 1954 roku wznowiono eksploatację węgla w wyrobiskach chodnikowych, do których prowadziła ta sztolnia. W Archiwum Państwowym w Kamieńcu Ząbkowickim dotarłem do planu sytuacyjnego pokładu Wilhelm, na którym sztolnia Wacław w całości jest naniesiona. Okazuje się, że docelowo miała być ona bardzo długa. Prowadzić miała w pobliżu szybu górniczego Gustaw, następnie pod górą Gontowa i dalej w kierunku miejscowości Sierpnica. Jednak pozostało to jedynie na etapie planowania. W rzeczywistości wykonano niedługi odcinek tej sztolni. Potwierdzenie uzyskałem od byłych górników, którzy tam pracowali w latach 50. Z ich relacji wynika, że sztolnia Wacław miała około 250 metrów długości. Prowadziły z niej dwa wyrobiska chodnikowe, niezbyt długie.

Wobec powyższych ustaleń mit na temat spedycyjnej roli tej sztolni w przemyśle zbrojeniowym w Ludwikowicach Kłodzkich upada z hukiem.

Podsumowanie

Rozpatrując zebrane wiadomości na temat ludwikowickich fabryk, w których prowadzono produkcję dla celów militarnych III Rzeszy w okresie II wojny światowej, ustaliłem, że poza fabryką Dynamit A.G. Ludwigsdorf, która funkcjonowała w kolonii Mölke, istniała jeszcze fabryka chemiczna o nazwie Sanitätspark Ludwigsdorf, zlokalizowana przy obecnej ulicy Głównej. Nie do końca została wyjaśniona kwestia fabryki zbrojeniowej, która rzekomo funkcjonowała w Ludwikowicach Kłodzkich w dawnej farbiarni, w pobliżu obecnej ulicy Kościelnej.

Natomiast informacje na temat pozostałych fabryk zbrojeniowych, takich jak: fabryka guzików do mundurów dla Wehrmachtu, fabryka cudownej broni prowadzona w budynku nr 654 oraz w chodnikach górniczych zlikwidowanej kopalni Wacław, a także produkcja zbrojeniowa w podziemiach, do których prowadzić miała sztolnia Wacław, w świetle dokumentów archiwalnych, badań terenowych i relacji świadków historii, okazały się mitem.

Źródło:
www.fakty.interia.pl


Wróć do ciekawostek

Posiadamy certyfikat zgodności World Wide Web Consortium Valid HTML 5 oraz Valid CSS 3.